W dniu 15 lipca 2022 roku weszły w życie przepisy zmieniające ustawą o Sądzie Najwyższym oraz ustawę Prawo o ustroju sądów powszechnych, w świetle których:
a/ dopuszczalne jest badanie spełnienia przez sędziego Sądu Najwyższego lub sędziego delegowanego do pełnienia czynności sędziowskich w Sądzie Najwyższym wymogów niezawisłości i bezstronności z uwzględnieniem okoliczności towarzyszących jego powołaniu i jego postępowania po powołaniu, na wniosek uprawnionego, o którym mowa w § 7, jeżeli w okolicznościach danej sprawy może to doprowadzić do naruszenia standardu niezawisłości lub bezstronności, mającego wpływ na wynik sprawy z uwzględnieniem okoliczności dotyczących uprawnionego oraz charakteru sprawy. – art. 29 § 5 ustawy o Sądzie Najwyższym;
b/ dopuszczalne jest badanie spełnienia przez sędziego wymogów niezawisłości i bezstronności z uwzględnieniem okoliczności towarzyszących jego powołaniu i jego postępowania po powołaniu, na wniosek uprawnionego, o którym mowa w § 6, jeżeli w okolicznościach danej sprawy może to doprowadzić do naruszenia standardu niezawisłości lub bezstronności, mającego wpływ na wynik sprawy z uwzględnieniem okoliczności dotyczących uprawnionego oraz charakteru sprawy. – art. 42a § 3 ustawy Prawo o ustroju sadów powszechnych.
Analiza orzecznictwa, jakie na tle w/w norm pojawiło się w ostatnim czasie, w zasadzie nie powinna budzić wątpliwości co do zakresu i ewentualnych skutków uznania, że dany sędzia „oblał” test niezawisłości lub bezstronności. W tym zakresie najogólniej można powiedzieć, że test ten odnosi się do konkretnej sprawy, co oznacza, że w przypadku otrzymania przez sędziego negatywnej oceny, ocena ta nie powoduje, że sędzia ten jest uznawany za niespełniającego standardów niezawisłości i bezstronności również w innych sprawach.
Powstaje jednak pytanie, czy zaproponowane rozwiązanie systemowe nie budzi żadnych wątpliwości co do skutków „oblania” przez sędziego testu niezawisłości lub bezstronności.
O ile można się zgodzić z tym, że skuteczne podważenie bezstronności sędziego w oparciu o inne przesłanki niż znane dotychczas przyczyny wyłączenia sędziego od orzekania w danej sprawie, nie powinno skutkować niejako automatycznym podważeniem jego bezstronności w innych sprawach, o tyle skuteczne zakwestionowanie jego niezawisłości powinno, jak się wydaje, nieść dalej idące konsekwencje. Dlaczego ? Dlatego, że czym innym jest bezstronność sędziego, a czym innym jest niezawisłość sędziowska.
Bezstronność sędziego odnosi się do danej konkretnej sytuacji procesowej, w której z powodów istnienia pomiędzy sędzią a uczestnikami postępowania określonych związków lub relacji można domniemywać, że sędzia rozstrzygając spór, może być przychylny jednej ze stron postępowania. Innymi słowy wykazując brak bezstronności sędziego wykazujemy to, że sędzia w danej sprawie może nie być lub wręcz nie będzie obiektywny. W tej sytuacji, uznanie, że sędzia nie spełnia standardu bezstronności w danej sprawie, nie sposób niejako z automatu rozciągać na inne sprawy rozstrzygane z jego udziałem, albowiem każdy kolejny proces toczy się zasadniczo z udziałem innych stron. Swego rodzaju wyjątkiem są postępowania w sprawach karnych, w których oskarżycielem jest zasadniczo prokurator funkcjonalnie związany z Ministrem Sprawiedliwości. Mając na uwadze ten wyjątek można jednak stwierdzić, że sędzia może nie spełniać wymogu bezstronności, ale tylko czasami, tj. w pewnym układzie osobowym.
Niezawisłość sędziowska jest natomiast przymiotem o charakterze bardziej ogólnym niż bezstronność. Z Konstytucji RP wynika, że sędziowie w sprawowaniu swego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji i ustawom (art. 178 ust. 1 Konstytucji RP). Powstaje zatem pytanie, czy sędzia może być niezawisły tylko czasami? Czy uznanie sędziego za niespełniającego standardu niezawisłości może zamykać się na zakwestionowaniu jego orzeczenia tylko w jednaj sprawie? Czy sędzia, który sprzeniewierzył się zasadzie niezawisłości, znając i akceptując okoliczności towarzyszące jego powołaniu, który następnie w sposób sprzeczny z tą zasadą postępował po powołaniu, może być uznany co do zasady za niezawisłego, a jedynie na zasadzie wyjątku za nie spełniającego standardu niezawisłości? Na tak postawione pytani trudno jest udzielić odpowiedzi pozytywnej. Oczywiście udzielenie takiej odpowiedzi jest teoretycznie możliwe, ale nie sposób jest się z taką odpowiedzią zgodzić.
Powinno być oczywiste, iż ustalenie, że sędzia nie spełnia standardu niezawisłości z uwagi na okoliczności towarzyszące jego powołaniu i jego postępowanie po powołaniu, nie jest oceną zachowania tego sędziego w realiach konkretnej sprawy – konkretnego procesu, ale jest zakwestionowaniem przymiotu niezawisłości w ogóle, tj. w sposób abstrakcyjny. Niezawisłość jest wartością ogólną, która w przeciwieństwie do bezstronności nie jest związana z konkretną sprawą. Nie jest bowiem przypadkiem, że istniejące w prawie procesowym przyczyny wyłączenia sędziego odnoszą się do wątpliwości co do bezstronności sędziego a nie jego niezawiłości.
Wskazane wyżej unormowania nabierają szczególnego znaczenia w procesach karnych, w których – co oczywiste – jedną ze stron jest prokurator, reprezentujący nie siebie ale Prokuraturę. Wątpliwości jakie się pojawiają w tym przypadku wynikają z hierarchicznej struktury Prokuratury i jej osobowego powiazania z Ministrem Sprawiedliwości. Jest oczywiste, że okoliczności towarzyszące powołaniu sędziego oraz jego postępowanie po powołaniu będące podstawą kwestionowania bezstronności lub niezawisłości odnoszą się zasadniczo do ustalenia istnienia szczególnych relacji i związków z Ministrem Sprawiedliwości – Prokuratorem Generalnym jako organem władzy wykonawczej.
Powstaje zatem pytanie, czy sędzia, który z powyższych przyczyn zostanie uznany za nie spełniającego standardów bezstronności lub niezawisłości w jednej sprawie, może być uznany za spełniającego te standardy w każdej innej sprawie, skoro w każdej z tych spraw po stronie oskarżyciela publicznego będzie występował prokurator funkcjonalnie powiązany z Ministrem Sprawiedliwości – Prokuratorem Generalnym.
W kontekście niniejszych rozważań i próby odpowiedzi na postawione pytania, szczególną uwagę zwraca wyrok Sądu Najwyższego z dnia 5 grudnia 2019 roku w sprawie III PO 7/18. Orzeczenie to, jest powszechnie znane z tezy jaka została sformułowana w jego uzasadnieniu, która brzmi „ (…) Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie jest sądem w rozumieniu art. 47 KPP oraz art. 6 Konwencji i art. 45 ust. 1 Konstytucji RP.”.
Analiza treści uzasadnienia wyroku w sprawie III PO 7/18 w największym skrócie wskazuje, że stwierdzenie to zostało oparte na ustaleniu, iż sposób powołania sędziów tej Izby nie dawał gwarancji tego, że sędziowie ci będą w sprawowaniu swoich czynności orzeczniczych niezawiśli.
Jest oczywiste, że użycie zwrotu „Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego” stanowi pewne uproszczenie, gdyż każdy sąd tworzą sędziowie, a każdy sąd jest na tyle niezwisły na ile niezawiśli są tworzący ten sąd sędziowie. Wniosek jaki nasuwa się z wyroku w sprawie III PO 7/18 jest taki: Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie jest sądem dlatego, że sędziowie wchodzący w jej skład nie są niezawiśli, a skoro sąd tworzą sędziowie, a Izba Dyscyplinarna nie jest sądem, to w Izbie Dyscyplinarnej nie ma sędziów – osoby, które zostały powołane na urząd sędziego, w sposób, który nie pozwala na uznanie, że nie są niezawiśli, nie są sędziami.
Jeżeli zatem w świetle dokonanej przez Sąd Najwyższy analizy sposobu utworzenia Izby Dyscyplinarnej i powołania sędziów będących członkami tej Izby, Izba ta „oblała” test niezawisłości i dlatego nie jest sądem, to nie jest tym sądem w ogóle, a nie tylko w wybranych przypadkach. Jest to rozumowanie słuszne pod względem prawidłowości wnioskowania, gdyż opera się na założeniu, że niezawisłość jest pojęciem ogólnym – ustrojowym a nie indywidualnym – zależnym od personalnych relacji pomiędzy sądem a stronami procesu.
W tej sytuacji trudno jest zrozumieć wniosek jaki płynie z art. 42a § 3 ustawy prawo o ustroju sądów powszechnych i art. 29 § 5 ustawy o Sądzie Najwyższym, tj. że okoliczności towarzyszące powołaniu sędziego i jego postępowanie po powołaniu, które stanowią podstawę ustalenia, że sędzia nie spełnia standardu niezawisłości lub bezstronności, prowadzą do stwierdzenia, że sąd był należycie obsadzony w indywidualnej sprawie.
Takie ukształtowanie w/w przepisów prowadzi do następujących i niewytłumaczalnych wręcz wniosków. W jednej sprawie sąd orzekający w składzie np. jednoosobowym, będzie, na skutek wniosku strony uznany za nienależycie obsadzony – co oznacza, że w składzie orzekającym nie zasiadał sędzia danego sądu powszechnego (inaczej nie da się tego rozumieć) – w innej, rozpoznawanej później sprawie, sąd w tym samym składzie osobowym, będzie już prawidłowo obsadzony – co oznacza, że w składzie orzekającym zasiadał sędzia danego sądu powszechnego mimo, że jego status został wcześniej skutecznie zakwestionowany – a ewentualnie ponowne stwierdzenie, iż sąd był nienależycie obsadzony, będzie uzależnione od rozpoznania kolejnego wniosku złożonego w trybie wskazanych przepisów.
Taki sposób rozwiązania problemu związanego z wątpliwościami co do prawidłowości powołań sędziów wprowadza pewien chaos w zakresie oceny tego, czy sąd w indywidualnej sprawie był należycie obsadzony, tj. czy był sądem i wskazuje, że ciężar procedowania w tym zakresie został przerzucony na strony konkretnych postępowań w sprawach rozpoznawanych przez sądy, przy czym jest oczywiste, że strony tych postępowań nie uczestniczą w procesie powołania sędziów. Jest to wyraz braku odwagi lub pomysłu ustawodawcy na systemowe rozwiązanie niewątpliwie istniejącego problemu.